Historia pewnego rodu. Recenzja książki Kazuki Saburaby "Czerwone dziewczyny. Legenda Rodu Akakuchibów".


Hejka!
Dziś chciałabym opowiedzieć Wam historię pewnej japońskiej rodziny. Rodziny, która jest zwyczajna pod każdym względem z rodzinami na całym świecie. Ale od początku.
Całą tę historię opowiada nam młoda dziewczyna Toko Akakuchiby, ale książka – jak można zauważyć - jest podzielona na trzy części.


Tytuł: "Czerwone dziewczyny. Legenda Rodu Akakuchibów."
Autor: Kazuki Sakuraba
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 487
Data wydania: 27 kwietnia 2017r.
Ocena: 8/10

W pierwszej części poznajemy historię jej babki Manyo Akakuchiby, w drugiej części jej matki Kemari Akakuchiby, a dopiero w trzeciej części dowiadujemy się o życiu jej samej. Tak więc całą tą historię poznajemy od historii babki naszej narratorki. To właśnie z jej perspektywy poznajemy pierwszą część książki. Babki, która ma dar przewidywania przyszłości, a raczej wizję.
Pewnego dnia Manyo w tajemniczy sposób wychodzi za mąż za dziedzica dziedzica wielkiego rody Akakuchibów, który mieszka w pewnym miasteczku. No, i zaczyna życie w zupełnie nowym dla siebie świecie. Mężczyźni z tego rodu pracują, natomiast kobiety mają obowiązek urodzić i wychować dzieci.
Jedną z jej córek jest matka naszej narratorki, o której jest poświęcona druga część tej powieści.

Poznajemy te trzy pokolenia kobiet, a w tle tej powieści cały czas poznajemy przemiany gospodarcze, ekonomiczne Japonii tj. kilkadziesiąt lat historii tego kraju. Czyli od czasu powojennych do czasów współczesnych. I co najważniejsze w tym wszystkim to to, że ta powieść jest wyłącznie o Japonii. I tylko ta rodzinna saga jest w mniejszym stopniu pretekstem, i to bardzo powierzchownym do pokazania tych przemian.
Można zauważyć w tej powieści dużo dygresji na temat Japonii, dużo dygresji o gospodarce i boomu ekonomicznego, okresów biedniejszych i bogatszych, zmian w systemie edukacji.
Według mnie te opisy są nie potrzebne i ja bym je ominęła.

Co do mojej opinii to nie będę kryć, że nie raz nie rozumiałam co ja czytam, np. kończąc dany akapit i przechodząc do następnego to zauważyłam, że czytam dwa różne akapity nie związane z daną sytuacją albo postacią.
Drugi minusikiem będą błędy ortograficzne, które były widoczne co jakiś czas. Ale na takie błędy jestem skora przymrużyć oko.

Co natomiast mi się podobało to zwyczajność powieści. Że w tej powieści nie ma wyrafinowanego słownictwa. W tej powieści tłumacz bardzo dobrze postarał się pokazać Nam czytelnikom tą historię.

Moim kolejnym zachwytem na pewno będą bohaterowie. Bohaterowie bardzo różni w swych zachowaniach i charakterach, np. Kemari, matrona Tatsu. Przykładem zachowania, które mi się osobiście nie podobało i osobiście potępiam to to, jak teść Manyo uważał ją. A chodzi mi o to, że teść pewnego razu wśród gości, którzy przyszli do czerwonego domu na wzgórzu publicznie przy niej i przy gościach obraził ją. I od tamtej pory teść Manyo zaczął mnie osobiście wkurzać (i to na maksa).

Podobną powieścią, (ale nie taką samą) do „Czerwonych dziewcząt” na pewno będzie powieść, którą czytałam w styczniu tego roku. A chodzi mi powieść „Ósme życie (dla Brilki)” Nino Haratischwili. W tamtej powieści też mamy przedstawioną historię pewnej rodziny na tle historii Gruzji. Jeśli ktoś nie czytał mojej recenzji na temat „Ósmego życia (dla Brilki)” to serdecznie zapraszam do zajrzenia na bloga.

Z mojej strony to tyle na dziś. Z miłą chęcią czekam na komentarze. Zachęcam również do zaobserwowania mojego bloga.
Trzymajcie się.
Pa.


Komentarze

  1. Tym razem odpuszczam )
    Pozdrawiam, Eli z https://czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego i w jaki sposób gorąca czekolada przynosi nieszczęście? Recenzja książek Niny Haratischwili "Ósme życie (dla Brilki)" tom 1 i tom 2.

Podsumowanie czytelnicze lutego 2025r.

Młodzieżówka, która pod wieloma względami różni się od standardowej młodzieżówki. Recenzja książki "Między nami chaos" Samuela Millera.