Czy pieniądze dają szczęście? I czy pomagają w realizaji marzeń z niestego świata? Recenzja "Ławeczki pod bzem" Agnieszki Olejnik

Hejka!!!
   Jako, że już wrzesień zaczął się na dobre to chciałam Wam opowiedzieć co nie co o książce, którą skończyłam wraz z wakacyjnym sierpniem. Chociaż wiem! nikt mi nie musi mówić, że "ty już skończyłaś swoją edukację dawno temu, a teraz za robotę się weź". 
Wezmę się spokojnie, wszystko w swoim czasie. Spokojnie.




Tytuł: "Ławeczka pod bzem" (tom 1)
Autor: Agnieszka Olejnik
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 448
Data wydania: 19 lipca 2017r.
Ocena: 10/10
 

A o książce, której chce pogadać jest książka pani Agnieszki Olejnik "Ławeczka pod bzem" wydawnictwa Czwarta Strona.
Autorkę tej powieści możecie kojarzyć powieścią taką jak "Nieobecna", którą swoją premierę miała 17 sierpnia 2016r.

Ale zmierzając do sedna dzisiejszej pogawędki opowiem to i owo o książce na zdjęciu.

A mianowicie naszą główną bohaterką i narratorką jednocześnie Iga. Igę poznajemy w momencie, w którym los troszeczkę z niej zadrwił. Ponieważ, gdy była nastolatką jej ukochany tata, po nocnej libacji zostaje znaleziony w mroźny poranek koło sklepu nieżywy (?). Po tym tragicznym wydarzeniu Idze wali się cały świat. 
Matka Igi natomiast nic sobie nie robi z tego, że jej mąż nie żyje, przecież jak sama mówi "To niej winna, że on umarł". Jest kobietą, która nie toleruje jakiegokolwiek innego zdania niż ona ma. 
Igi matka czego żałowała, to tego, że "(...) Jeśli czegoś żałowałam, to tego, że nie umiałam wnieść do tego związku radości. To było zimne małżeństwo. Wiesz jak się tak patrzy z perspektywy czasu, to dostrzega się wyraźnie, że dostajemy to,co sami dajemy.". 
 Więc sami możecie domyśleć jakim lekko duchem i złym człowiekiem jest matka Igi.

Kilka lat później w Igę trafia dosłownie piorun z jasnego nieba.
Można by rzec, że "po cudach nie trzeba chodzić", ale z drugiej strony jest dowód, że w tej oto książce takie się zdarzają. I po tym wydarzeniu Iga niestety, albo i stety, musi zrezygnować z kilku rzeczy np. musi zrezygnować z dalszej nauki na uczelni, ponieważ mylą jej się autorzy, tytuły książek. Albo nie może prowadzić samochodu, dlatego, że mylą jej się kierunki drogi, znaki na drodze, światła.

A co najważniejsze w tym wszystkim to to, że zawsze jest przy niej jej przyjaciółka Agata, która jest bardzo kochliwa - to raz- a dwa to to, że jest bardzo profesjonalnym fotografem i posiada ze swoim ojcem studio fotograficzne. 
Losy Agaty, też nie są super, ponieważ Agaty matka odeszła od rodziny, gdy Agata była nastolatką. I jak możecie się domyślić Agata ma za złe swojej matce, że ich opuściła.
(pss teraz sprawdziłam informacje na LC, że drugi, czyli "Cała w fiołkach" jest historią właśnie o Agacie, więc sięgajcie i czytajcie!).

Ale zaczynając od początku to fabuła zaczyna się, gdy Iga i Agata wypełniają kupony LOTTO i obiecują sobie, że gdy gdy w razie wygranej podzielą się pieniędzmi.
No i stało się - szczęśliwe liczby przynoszą Idze 20 milionów. Utrzymanie tej wiadomości w tajemnicy będzie dla Igi nie lada wyczynem!
I w tym momencie rodzi się pytanie: co zrobić z tak ogromną sumą/
Iga zaczyna od spełnienia marzenia o własnym domu i uroczej tytułowej ławeczce pod bzem. 
Jest tylko jedno małe "ale", ponieważ to nie wystarczy w pełni Idze do szczęścia. Czy na pewno chce się sama cieszyć wygraną? Tego dowiecie się czytając tą książkę. 

Co do mojej oceny tej książki i postaci to to muszę powiedzieć, że bywało naprawdę różnie. Chociaż jak możecie zauważyć dałam tej powieści 10/10 to z perspektywy czasu dziś bym jej nie dała. Ponieważ jak na samym początku nasza bohaterka dowiaduje się o wygranej to na jakiś czas wyprowadza się do najdroższego hotelu w mieście, a między czasie szuka w internecie domu z kawałkiem zieleni, w którym to będzie stała jej wymarzona ławeczka pod bzem. Dało się zauważyć, że naszej bohaterce troszkę woda sodowa odbiła do głowy. Momentami uważałam Igę za bardzo taką impulsywną. Co mnie też w Idze wpieniało to to, że była bardzo zakochana i to platonicznie w sąsiedzie, który razem ze swoim starszym bratem posiadają hurtownię robionych na zamówienie mebli. 
Kolejnymi bohaterami, którzy też w różnych momentach wpieniali byli matka Igi i Benio - partner matki. O matce Igi już mówiłam to i owo, natomiast o Beniu tak naprawdę wiemy tyle o ile. 
Przykładem tego, że Iga dostaje szału na widok Benia jest to, że Benio na każdą okazje ma dość nudnawe suchary, które ni to są śmieszne, ni to żałosne. Jak to woli.

Tempo w tej książce nie jest wolne, chociaż to zależy od gustu czytelnika, ale według mnie jest spoko. Akcja / fabuła momentami była głupia i niepotrzebna, ale dało się wytrzymać. 
Więc na koniec powiem, że do tej książki trzeba podejść z dużą dawką empatii, poczuciem humoru i miejscami spokoju.

Trzymajcie się. Pa.

Komentarze

  1. Zaskakująco często bywa tak, że magia książki się wyczerpuje z czasem i po miesiącu się dziwimy jak mogliśmy ją tak wysoko ocenić. A co do pytania z tytułu to zawsze uważałam, że lepiej być nieszczęśliwym w Volvo niż na rowerze ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego i w jaki sposób gorąca czekolada przynosi nieszczęście? Recenzja książek Niny Haratischwili "Ósme życie (dla Brilki)" tom 1 i tom 2.

Podsumowanie czytelnicze lutego 2025r.

Młodzieżówka, która pod wieloma względami różni się od standardowej młodzieżówki. Recenzja książki "Między nami chaos" Samuela Millera.