Naprawdę, z całego serducha kibicowałam Pawłowi Ziemiańcowi. Recenzja książki Renaty Frydrych "Załatw pogodę, ja zajmę się resztą".
Hejka!
Na samym początku chciałabym się Was zapytać: czy Wy gdy czytacie jakąkolwiek książkę, w której zazwyczaj jest trójkąt miłosny to kibicujecie tak samo jak ja temu bohaterowi, który ma małe szanse, aby być z główną bohaterką?
Pytam się dlatego, ponieważ naprawdę, z całego serducha kibicowałam Pawłowi Ziemiańcowi.
Ale może od początku...
Tytuł: "Załatw pogodę, ja zajmę się resztą"
Autor: Renata Frydrych
Liczba stron: 520
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2 lutego 2017r.
Ocena: 5/10
W tej powieści poznajemy Polę Kukułkę, która ma trójkę dzieci, jednak tak naprawdę jest biologiczną matką tylko dla najmłodszej Misi. Pozostała dwójka, czyli Mateusz i Zosia to dzieci jej zmarłego partnera Adama i również zmarłej żony Adama - Julii.
Sytuacja Poli nie poprawiają wredne panie z poradni rodzinnej, które niestety stawiają bardzo wygórowane wymagania. I w tej nie wesołej sytuacji Pola chcąc - nie chcąc musi znaleźć męża, a najlepiej jakby był lekarzem.
Według mnie powieść można podzielić na dwie części. Lepszą i gorszą.
Pierwsza połowa była dla mnie bardzo ciekawa i nawet spoko. Momentami miałam takie wrażenie, że czytam romantyczną powieść ze współczesnymi elementami bajkowymi. Druga połowa niestety była bardzo przewidywalna i niestety byłam bardzo rozczarowana tym jak się zakończyła.
Do czego mogę się na pewno doczepić to do tego, że autorka prawie każde zdanie zaczynała od pełnego nazwiska bohatera lub bohaterki. I gdy czytałam to miałam wrażenie, że jestem nienormalna, albo ta powieść jest zła.
Drugim minusem, a zarazem pytaniem, które dręczyło mnie do samego zakończenia tej powieści to to, dlaczego Pola tak bardzo chciała za męża i wyłącznie lekarza? Dlaczego? I dlaczego, jak już znalazła na kursie idealnego partnera, który jest LEKARZEM, ona wybiera kogoś zupełnie innego? Niestety nie dowiedziałam się dlaczego.
Trzeci minusem jest główny bohater męski. Wiktor Fortuna momentami - co ja mówię!!! - cały czas mnie złościł. Z jednej strony jest bezuczuciowym facetem, dla którego liczą się tylko dwie rzeczy rozwój osobisty i jego wymuskane subaru. Partnerkę, którą ma traktuje jak rzecz, jak hm... chwilową przyjemność, tak to mogę określić. A co do Poli, to na samym początku traktuje ją bardzo oziemle i z taką jakby lekką kpiną.
Później w kolejnym etapie książki dowiadujemy się, że jednak Fortuna posiada jakieś uczucia, ponieważ zakochuję się w Kukułce. Przypadek? Nie sądzę.
Kolejną rzeczą, która mnie osobiście wpienia to to, że Fortuna nie chce mieć nic wspólnego z Kukułką, ale co... pakuję się w jej życie. I na przykład organizuje dla niej za pomocą jej bliskich Dnia Szczęścia, albo też umawiała Polę z projektantką mody. Lekko chore. Nieprawda?
Pozytywną osobą tej powieści jest na pewno babcia Róża, która swoją demencją rozbrajała mnie i chciałam o niej chciałam czytać coraz więcej.
Natomiast osobą, którą naprawdę było mi szkoda był Paweł Ziemianiec - lekarz, któremu naprawdę kibicowałam. I. któremu z całego serca życzyłam, aby mu się ułożyło. No, ale wyszło jak wyszło.
Ale zmierzają już do zakończenia tej powieści to muszę powiedzieć, że... zakończenie jest bardzo przewidywalne i bardzo słodkie. A jak dla mnie to bardzo przesłodzone, aż mi osobiście było niedobrze.
Więc ode mnie to na dzisiaj to tyle. Czy polecam? No tak średnio polecam. Ale co złe - to nie ja.
Trzymajcie się.
Pa.
Na samym początku chciałabym się Was zapytać: czy Wy gdy czytacie jakąkolwiek książkę, w której zazwyczaj jest trójkąt miłosny to kibicujecie tak samo jak ja temu bohaterowi, który ma małe szanse, aby być z główną bohaterką?
Pytam się dlatego, ponieważ naprawdę, z całego serducha kibicowałam Pawłowi Ziemiańcowi.
Ale może od początku...
Tytuł: "Załatw pogodę, ja zajmę się resztą"
Autor: Renata Frydrych
Liczba stron: 520
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2 lutego 2017r.
Ocena: 5/10
W tej powieści poznajemy Polę Kukułkę, która ma trójkę dzieci, jednak tak naprawdę jest biologiczną matką tylko dla najmłodszej Misi. Pozostała dwójka, czyli Mateusz i Zosia to dzieci jej zmarłego partnera Adama i również zmarłej żony Adama - Julii.
Sytuacja Poli nie poprawiają wredne panie z poradni rodzinnej, które niestety stawiają bardzo wygórowane wymagania. I w tej nie wesołej sytuacji Pola chcąc - nie chcąc musi znaleźć męża, a najlepiej jakby był lekarzem.
Według mnie powieść można podzielić na dwie części. Lepszą i gorszą.
Pierwsza połowa była dla mnie bardzo ciekawa i nawet spoko. Momentami miałam takie wrażenie, że czytam romantyczną powieść ze współczesnymi elementami bajkowymi. Druga połowa niestety była bardzo przewidywalna i niestety byłam bardzo rozczarowana tym jak się zakończyła.
Do czego mogę się na pewno doczepić to do tego, że autorka prawie każde zdanie zaczynała od pełnego nazwiska bohatera lub bohaterki. I gdy czytałam to miałam wrażenie, że jestem nienormalna, albo ta powieść jest zła.
Drugim minusem, a zarazem pytaniem, które dręczyło mnie do samego zakończenia tej powieści to to, dlaczego Pola tak bardzo chciała za męża i wyłącznie lekarza? Dlaczego? I dlaczego, jak już znalazła na kursie idealnego partnera, który jest LEKARZEM, ona wybiera kogoś zupełnie innego? Niestety nie dowiedziałam się dlaczego.
Trzeci minusem jest główny bohater męski. Wiktor Fortuna momentami - co ja mówię!!! - cały czas mnie złościł. Z jednej strony jest bezuczuciowym facetem, dla którego liczą się tylko dwie rzeczy rozwój osobisty i jego wymuskane subaru. Partnerkę, którą ma traktuje jak rzecz, jak hm... chwilową przyjemność, tak to mogę określić. A co do Poli, to na samym początku traktuje ją bardzo oziemle i z taką jakby lekką kpiną.
Później w kolejnym etapie książki dowiadujemy się, że jednak Fortuna posiada jakieś uczucia, ponieważ zakochuję się w Kukułce. Przypadek? Nie sądzę.
Kolejną rzeczą, która mnie osobiście wpienia to to, że Fortuna nie chce mieć nic wspólnego z Kukułką, ale co... pakuję się w jej życie. I na przykład organizuje dla niej za pomocą jej bliskich Dnia Szczęścia, albo też umawiała Polę z projektantką mody. Lekko chore. Nieprawda?
Pozytywną osobą tej powieści jest na pewno babcia Róża, która swoją demencją rozbrajała mnie i chciałam o niej chciałam czytać coraz więcej.
Natomiast osobą, którą naprawdę było mi szkoda był Paweł Ziemianiec - lekarz, któremu naprawdę kibicowałam. I. któremu z całego serca życzyłam, aby mu się ułożyło. No, ale wyszło jak wyszło.
Ale zmierzają już do zakończenia tej powieści to muszę powiedzieć, że... zakończenie jest bardzo przewidywalne i bardzo słodkie. A jak dla mnie to bardzo przesłodzone, aż mi osobiście było niedobrze.
Więc ode mnie to na dzisiaj to tyle. Czy polecam? No tak średnio polecam. Ale co złe - to nie ja.
Trzymajcie się.
Pa.

Komentarze
Prześlij komentarz