"Wyspa na końcu świata" Kiran Millwood Hargreve [Recenzja przedpremierowa].

Hejka!
Jeśli jest ktoś z Was kto obserwuje mnie od początku, albo od ponad roku. To może pamiętać recenzję i mój zachwyt nad książką Pani Kiran Millwood Hargreve "Dziewczynka z atramentu i gwiazd" od Wydawnictwa Literackiego.


Tytuł: "Wyspa na końcu świata"
Tytuł oryginalny: "The Island at the End of Everything"
Autor: Kiran Millwood Hargrave
Wydawnictwo: Literackie
Tłumacz: Maria Jaszczurowska
Kategoria: Literatura młodzieżowa
Liczba stron: 287
Data wydania: 5/6.05.2020r.
Ocena: 10/10

Dziś natomiast chcę opowiedzieć co nie co o najnowszej książce tej samej autorki, a mianowicie "Wyspa na końcu świata", również od Wydawnictwa Literackiego.

Dla 12-letniej Amihan wyspa Culion to dom, w którym wraz z matką dorasta. Ale do pewnego czasu. Ponieważ na wyspę przybywa urzędnik, niejaki pan Zamora, który ma (posiada) nietypowe hobby, a mianowicie obserwowanie życia motyli.
I wraz z jego przybyciem wyspa Culion zostaje podzielona na dwie części: SANO (czystych) i LEPROSO (trędowatych). Jak można się domyśleć nasza Amihan niestety będzie musiała opuścić matkę, a co najgorsze również wyspę. A to, dlatego, że matka Amihan jest trędowata. I aby uchronić dziewczynkę od zachorowania - pan Zamora postanawia ją, jak i inne zdrowe dzieci zabrać od chorych rodziców do sierocińca na dalekiej wyspie Coron.
Po przybyciu na wyspie Coron Amihan od samego początki jest wykluczona od dzieci, które przebywają już jakiś czas w sierocińcu. Ale do pewnego czasu, ponieważ bardzo szybko zaprzyjaźnia się z Mari i Kidlatem. To właśnie z nimi Amihan odkryje listy od rodziców, które Zamora ukrywa przed podopiecznymi sierocińca.
W jednym z tych listów Amihan dowiaduje się, że jej matka niedługo umrze, i w tym momencie dziewczyna postanawia wrócić na wyspę Culion, aby się z nią pożegnać. Czy jej się uda? Kto wraz z Amihan wróci na wyspę? Co dalej stanie się z wyspą?

Jeśli chodzi o moją opinię i odczucia, to powiem Wam, że że ja po tak długim odstępie od jej przeczytania, to mam do tej książki mieszane odczucia. Książka obecnie ani mnie grzeje, ani chłodzi. Po skończeniu jej mój zachwyt sięgał chmur, teraz po dłuższym czasie jest ok.
Bardzo kibicowałam głównej bohaterce, mimo że momentami nie zgadzałam się z jej decyzjami. Autorka postarała się w bardzo dobry, prosty sposób pokazać nam życie Amihan i jej matki.
Bardzo odczuwalne było w tej książce i namacalne rozłąka matki z dzieckiem. Kto  czytał tę książkę lu podobne pozycje, ten wie o czym mówię.
Natomiast antybohaterem tej książki jest nie kto inny jak pan Zamora. Jest to człowiek zły do szpiku kości. Dla niego najważniejsze są tylko motyle, które w tej książce mają swoje miejsce i jakimś stopniu, (momencie, sytuacji) zmienią życie innym bohaterom. Pan Zamora Amihan traktuje bardzo wstrętnie, mimo że dziewczynka jest czysta i zdrowa, to mimo to dla niego jest trędowatą. Takim samym wstrętem traktuje inne dzieci w sierocińcu, i to było dla mnie smutne. Momentami zastanawiałam się czy Zamora sam siebie tolerował? 
Jeśli chodzi o innych bohaterów to jest ich cała plejada, np. zakonnica Małgorzata, siostra Teresa, Bondoc. Naprawdę multum bohaterów.
Fabuła jest dobra, mogła być lepsza - ale jak to woli. Może ktoś inny będzie sądził inaczej.
I na koniec i taką wisienką na torcie jest okładka. Dla mnie to jest Mistrzostwo Świata. CUDO! Coś pięknego!

Z mojej strony to tyle. Bardzo dziękuję Wydawnictwu Literackiemu za egzemplarz próbny. Ja Was zachęcam do sięgnięcia po tą pozycję.
Trzymajcie się.
Pa 👋

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego i w jaki sposób gorąca czekolada przynosi nieszczęście? Recenzja książek Niny Haratischwili "Ósme życie (dla Brilki)" tom 1 i tom 2.

Podsumowanie czytelnicze lutego 2025r.

Młodzieżówka, która pod wieloma względami różni się od standardowej młodzieżówki. Recenzja książki "Między nami chaos" Samuela Millera.