Czytelnicze podsumowanie lipca 2020r.

Hejka!
Jak może zauważyliście, albo i nie, to ja nie robię żadnych podsumowań czytelniczych z danego miesiąca, Natomiast tym razem zrobię mały eksperyment, i dziś troszkę poopowiadam Wam co takiego przeczytałam w lipcu.
Jako, że lipiec już się kończy to udało mi się przeczytać 6 książek, plus jeszcze książkę, która powinna ostać dawno przeczytana i zrecenzowana.


Pierwszą książką, którą przeczytałam w lipcu jest "Cień wiatru" Carlosa Ruiza Zafóna. Książka opowiada historię Daniela, który za pomocą ojca trafia do Cmentarza Zapomnianych Książek. Tam wśród mnóstwa książek ma wybrać jedną, którą będzie pilnował. I takim sposobem trafia na książkę tytułową "Cień wiatr" Juliana Caraxa. 
Daniel nie jest świadom tego, że za tą książką stoi pewna smutna historia, która zmieni jego życie o 180 stopni i nie tylko jego, ale też parę bliskich mu osób.

Jeśli o mnie chodzi i jak ja ją postrzegam po pewnym czasie, to oceniam ją bardzo dobrze.
Fakt dostała ode mnie ocenę 7/10, ponieważ po pierwsze fabuła bardzo wolno się toczyła, przez co czytałam ją bite 3 tygodnie (szok!). Druga kwestia jest taka, że przewidziałam parę sytuacji, które miały się wydarzy za kilka, kilkanaście stron - ja czegoś takiego nie lubię i nie popieram.
Sporym plusem tej książki są bohaterowie. Sporo się o nich dowiadujemy. Mnie najbardziej interesowała historia Juliana Caraxa, autora "Cienia wiatru". 
Czy będę czytać kolejne tomy? Możliwe, że tak. Czy polecam? Jeśli ktoś z Was lubi książki, w których fabuła toczy się dość leniwie - to ta pozycja jest w 100 % jest dla niego. Natomiast jeśli ktoś z Was lubi szybką i wartką akcję (tak jak ja) to możliwe, że książka nie przypasuje mu do gustu i będzie się męczył.


Kolejną książką, którą przeczytałam we współpracy z Wydawnictwem Burda Książki - za co bardzo dziękuję - jest "Pamiętnik więzienny" Artura Ligęski.
O tej pozycji już Wam mówiłam w osobnej recenzji. 

Jeśli chodzi o odczucia i przemyślenia wobec niej to muszę Wam powiedzieć, że czas zrobił swoje i dziś nic, ale to zupełnie nic nie pamiętam z tej książki. Wiem trochę wstyd, ale gdybym pamięta wszystkie książki przeczytała, to by mnie głowa rozbolała. 
Ode mnie dostała 6/10. 
Czy polecam? Ciężko powiedzieć po takim długim odstępie kiedy ostatni raz ją miałam w rękach.







Kolejną pozycją, którą przeczytał w lipcu jest "My, dzieci z obozów" Wendy Holden.
Tematyka trudna, ponieważ wojna, holocaust, obozy. 
Książka opowiada historię trzech kobiet, które przeżyły getto i obozy zagłady w tym również Auschwitz w ciąży. Książka w świetny sposób opisuje historię tych trzech kobiet przed, w trakcie, i po wojnie. Równie w bardzo brutalny sposób opisane jest jak kobiety były traktowane w obozie, a w szczególności kobiety w ciąży, i nawet kobiety, które urodziły w obozie i co się działo z dziećmi po porodzie. Coś strasznego.

Jeśli chodzi o moje odczucia co do tej książki to mam dość mieszane. Do tej książki podchodziłam z dużą rezerwą. A to dlatego, że średnio podobał mi się "Tatuażysta z Auschwitz" Heathera Morrisa, która też opowiada o obozie i tytułowym tatuażyście.
Ode mnie dostaje ocenę 7/10.







Głównym tłem książki jest wojna, a w szczególności holocaust.
Książka opowiada o przyjaźni dwóch chłopców - żydowskiego chłopca o imieniu Szmul, który przebywa w obozie, oraz Bruna, syna niemieckiego oficera.
Jeśli chodzi o moją opinię i odczucia co do tej książki to były różne. Nie potrafiłam się polubić się z żadnym bohaterem. Niektóre momenty według mnie były bardzo płytko przedstawione, a nieraz niedopowiedziane. Non stop zastanawiałam się kim był Furia.
Jeśli chodzi o zakończenie to było straszne, ale według mnie do przełknięcia.
Książkę polecam. 
Moja ocena tej książki














Książka według mnie bardzo odrażająca. Mimo małej ilości stron bardzo wypchana wieloma informacjami, które sprawiają niesmak pod każdym względem.
Miałam momentami wrażenie, że całe zło tego co się dzieje ze zwierzętami domowymi i nie tylko, to moja wina.
Chociaż rozumiem po części autorkę co chciała tą książką przekazać czytelnikowi. A mianowicie jak są traktowane zwierzęta przez ludzi.
Ja nie polecam tej książki. ponieważ jest brutalna i odrażająca momentami. I przepraszam autorkę i Wydawnictwo Literackie, że mi się ona nie spodobała.

Premiera tej książki prawdopodobnie ma się ukazać 16. 09. 2020r. nakładem Wydawnictwa Literackiego.
Ocena dla tej książki










Kolejna książka z motywem holocaustu i brutalnemu traktowaniu kobiet w obozie.

Książka brutalna mimo wszystko. Bardzo dużo nazwisk, które w pewnym momencie zaczęły mi się mylić.
Były momenty, które mnie niesamowicie nużyły (były takie niestety).
Plusami tej książki są opisy co tak naprawdę działo się w bloku 10 i jakie eksperymenty były robione na kobietach. Oraz opis i charakterystyka prof. Clauberga.
Plusem kolejnym na pewno zakończenie, jak ofiary tych eksperymentów żyły po wojnie i obozie.
Są minusy w tej książce, ale pokażcie mi książkę w którejkolwiek nie ma.
Książkę polecam, ale przed lekturą trzeba mieć na uwadze, że to nie będzie łatwa lektura.
Ocena









I już ostatnią książką, którą przeczytałam, a właściwie dokończyłam jest "Mroczny świt" Klaudiusza Szymańczaka. 
Ta książka powinna być przeczytana i zrecenzowana przeze mnie w okolicach lutego, kiedy to miała swoją premierę, ale jak to ja nie wyrobiłam się. 

Fabuła książki w dwóch miejscach: USA i Polsce. W USA w luksusowym apartamencie na Manhattanie zostaje znalezione ciało prokuratora. Nic by w tym morderstwie dziwnego, gdyby nie ślad po nakłuciu, nacięcie na czole, starannie ułożone lalki na fotelu, a w tle rozbrzmiewa muzyka klasyczna. Sprawą ma się zając John Slade, agent FBI o polskich korzeniach. Do pomocy ma Karen Lee, która ma mu pomagać, ale też bacznie obserwować swojego partnera.
Natomiast w Polsce nadkomisarz Robert Laurentowicz prowadzi sprawę siatki przestępczej odpowiedzialnej za nagrywanie i rozprowadzanie pornografii dziecięcej. Wszystkie tropy prowadzą do Gdańska, a właściwie do domu dla księży emerytów gdzie przebywa były proboszcz, bardzo mocno związany z Solidarnością. 
I nic by nie było dziwnego, gdyby w jakiś sposób nie prowadziło do jednej osoby i wydarzenia z przeszłości.
Plusem tej książki jest na pewno to, że nie musicie czytać poprzedniej książki tego autora, czyli "Negatywu", ponieważ w "Mrocznym świcie" jest małe nawiązanie do niej. Ale jeśli ktoś z Was jest zainteresowany "Negatywem" to zachęcam do lektury. Kolejnym plusem są bohaterowie, autor świetnie wykreował każdego z osobna - i Slade'a, i Karen, i Lauretowicza - normalnie wszystkich. 
W tej książce byłam bardzo ciekawa zakończenia, jak to wszystko się rozwiąże, kto jest tym mordercą, i jak rozwiąże się sprawa z emerytowanym księdzem.
Książkę bardzo polecam. Ode mnie dostaje 9/10. Bardzo dziękuję Wydawnictwu Literackiemu za egzemplarz do recenzji. 

I ode mnie tyle na dziś. Jeśli podoba Wam się taki format recenzji, czy też chcecie, aby o każdej książce mówiła osobno. To mi napiszcie - ja będę wdzięczna za odpowiedź.
Trzymajcie się.
Pa ✋

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego i w jaki sposób gorąca czekolada przynosi nieszczęście? Recenzja książek Niny Haratischwili "Ósme życie (dla Brilki)" tom 1 i tom 2.

Podsumowanie czytelnicze lutego 2025r.

Młodzieżówka, która pod wieloma względami różni się od standardowej młodzieżówki. Recenzja książki "Między nami chaos" Samuela Millera.