Podsumowanie czytelnicze grudnia 2020 roku !

 Hejka!

Dziś podsumowanie grudnia i co udało mi się przeczytać w tym miesiącu. 

W grudniu udało mi się przeczytać 3 książki, oraz skończyć dwie, które jakimś dziwnym trafem czekały, aby dokończyć w grudniu. Ale do brzegu...


"I ja ciebie też!"
 Zawsze, ale to zawsze obiecuje sobie, że nigdy, ale to nigdy nie przeczytam żadnej książki związanej ze świętami. No, ale obiecanki cacanki, a głupiemu radość.
I co roku jest to samo, a mianowicie jedno wielkie rozczarowanie świątecznymi książkami. I standardowo w tym roku będzie to samo.

 "I ja ciebie też!" opowiada historię 3 przyjaciółek, które co roku w wigilijny poranek spotykają się na uroczyste śniadanie. Ale właśnie w ten wigilijny dzień naszym 3 bohaterkom los daje małego pstryczka w nos i będą musiały sprostać problemowi do Sylwestra. Czy uda im się? Nie powiem.

 Jeśli chodzi o moją ocenę i całokształt tej książki, to według mnie historia przedstawiona jest bardzo słodko - pierdząca. W tej książce wszystko jest takie sztuczne, problemy bohaterek rozdmuchane do rozmiarów... stadionu narodowego. Dialogi denne i nie wnoszące nic do fabuły. Humor jeśli takowy jest - to gdzie? Bo nie widzę 🧐
Jeśli chodzi o zakończenie to wiedziałam jak się skończy od pierwszych stron.


 Książkę polecam tym osobom, które lubią takie historię na święta. A nie polecam tym, którzy tak jak ja nienawidzi świąt i książek związanych ze świętami wszelakimi. Książka dostaje ocenę ode mnie 1/10 🌟
Ps. Dziękuję Wydawnictwu Burda Książki za przesłanie egzemplarza do recenzji.


I kolejną książką, którą przeczytałam i pokochałam, i która sprawiła kaca książkowego na kilka dobrych dni jest... 

"Przez Prypeć, teren dawnej zony, przetaczają się wycieczki turystów zafascynowanych nuklearnym wysypiskiem postsowieckiego świata. Podczas jednej z takich wypraw zostaje znalezione zmasakrowane ciało mężczyzny, w którym znajduje się... wypchana jaskółka. Para policjantów, Josif Melnyk i Galina Nowak, ustalają, że ciało należało do Leonida Sokołowa, syna niegdysiejszego wysokiego funkcjonariusza partii w Prypeci.
Aleksander Rybałko, były gliniarz, w dniu katastrofy w Czarnobylu stracił ojca. Pewnego dnia przyjmuje on prywatne zlecenie od Wiktora Sokołowa. Ma rozwiązać zagadkę tajemniczej śmierci jego syna. Zaczyna się wyścig z czasem. Morderstwo Leonida w zatrważający sposób przypomina zbrodnię dokonaną przed laty w noc wybuchu reaktora jądrowego numer 4. Co jeszcze łączy te dwie sprawy? Czy uda się je wyjaśnić?".

Jeśli chodzi o moją ocenę co do tej książki to muszę powiedzieć, że ta książka jest rewelacyjna. I to pod każdym względem: kryminalnym, historycznym i obyczajowym. 

W tej książce bardzo kluczową rolę gra historia wybuchu w reaktorze 4 w Czarnobylu i ludzi którzy w tamtym czasie i miejscu żyli.
Ja osobiście mogę Wam powiedzieć, że gdyby nie temat w tej książce, a chodzi mi o nic innego jak wydarzenia z kwietnia 1986 roku to nie sięgnęłabym w ogóle po tą książkę.
Również plusem tej książki jest to, że autor historię wiąże z obecną sytuację na Ukrainie.
Jeśli chodzi o bohaterów to bardzo dobrze zostali wykreowani i to bez dwóch zdań. I co poniektórych polubiłam. Nie polubiłam natomiast się z Ninel. Nie wiem dlaczego? Nie podpasowała mi.
"Jaskółki z Czarnobyla" jest książką ciut lepsza od poprzednich książek które w tym roku czytałam, ale spokojnie! poprzednie książki z wątkiem kryminalnym też są spoko. Bardzo polecam.
Ode mnie książka dostaje ocenę 10/10 🌟


Kolejną książką, którą dzięki "znowu" Wydawnictwu Burda Książki trafiła w moje ręce jest....

"Powrót" Kathryn Croft. Co ja mogę powiedzieć o tej książce? 

Główną bohaterką książki jest Farrah Conway, która dwa lata temu zostawiła swojego męża i półroczną córkę. Po tym czasie chce znowu wrócić do ich życia. Ale jej rodzina nie chce jej, po prostu o niej zapomnieli, wymazali z pamięci.

Ale Farrah nie poddaje się. Walczy ze swoim mężem i jego nową partnerką o prawo do dziecka. Czy się jej uda? Jak potoczą się losy bohaterów?

Jeśli chodzi o moje odczucia co do tej książki to powiem wprost... ich w ogóle nie ma. Z tego co zdążyłam zauważyć miał to być kryminał/thriller, a niestety dla mnie nie był.

Według mnie"Powrót" jest średnią obyczajówką z wątkiem kryminału/thrillera. Bardzo, ale to bardzo się wlekła. Akcji nie było za grosz. Zakończenie przewidziałam na samym początku, więc wielkiego zaskoczenia nie zobaczyłam. Co zauważyłam od pierwszych stron to to, że główna bohaterka nie radzi sobie z depresją poporodową i może właśnie to powoduję, że Farrah daje drapaka od rodziny?. Ja myślę, że tak.

Mi książka się nie podobała. Książka ode mnie dostaje ocenę 0/10 💥  Dziękuję Wydawnictwu za egzemplarz do recenzji i za zaufanie 😊.


I tak po paskudnym "Powrocie" zabrałam się za dokończenie dwóch książek, które ciążyły mi okrutnie, a jedna z nich od zeszłego roku. 

I książką, którą czytałam od maja 2019 roku jest "Księga M" Peng Shepherd, również od Wydawnictwa Burda Książki.

"Światem nie wstrząsnęła wojna. Nie było inwazji z kosmosu. Wody nie wystąpiły z brzegów, a rzeki nie spłynęły krwią. Hemu Joshi po prostu stracił cień. A z nim wspomnienia.

Indie. Brazylia. Boston. Apokalipsa zaczyna się subtelnie: wraz z utratą cienia łatwiej się zapomina. Nie tylko o kluczach na kuchennym blacie, ale też o tym, że ogień parzy, a człowiek żeby przeżyć, musi jeść.

Ory i Maxine świętują ślub przyjaciół, gdy klęska Zapomnienia uderza w Boston. W opuszczonym hotelu gdzieś w Wirginii znajdują azyl do czasu, aż i Max traci cień. Wiedząc, że z każdym utraconym wspomnieniem stanowi coraz większe zagrożenie dla Ory’ego, Max znika.

Zrozpaczony, podąża tropem żony. Po drodze musi zmierzyć się z niebezpiecznym światem, w którym prawo przestało obowiązywać.

Ci którzy utracili cień zmierzają w jednym kierunku: na Południe, gdzie mają nadzieję znaleźć ratunek.

Czy Oriemu uda się ją odnaleźć Max zanim jej pamięć zniknie całkowicie?".

Książka świetna mimo, że jest to debiut autorki. Minusem tej książki jest dużo tekstu na stronie co powodowało u mnie momentami zmęczenie - zaczynał ją czytać i po paru stronach odkładałam ją, i tak trwało do tej pory. Więc jeśli ktoś jest wytrwały to czytajcie ją, bo warto. 

Ode mnie książka dostaję ocenę 9/10 💥.

Z tego miejsca dziękuję Wydawnictwu Burda Książki za tą książkę do recenzji i chcę przeprosić za opóźnienie.


I ostatnią książką przeczytaną w tym miesiącu, jak i roku jest "Złodziejka książek" Markusa Zusaka.

Chyba nie muszę opowiadać opisu tej książki? Bo każdy ją zna, ba... każdy chyba już ją czytał. A jeśli nie to dziwię się i zastanawiam się pod jakim kamieniem żyjecie? 

Strasznie podobała mi się narracja w tej książce. Ponieważ narratorem tej książki jest... śmierć! 

Również podobała mi się relacja między Liesel, a swoimi przybranymi rodzicami.

Po prostu książka wspaniała, pokazująca wszystkie odcienie wojny.

"Złodziejkę książek" polecam wszystkim. 

Ocena 10/10 💥



I tak oto kończy się czytelniczo grudzień. Również w grudniu zorganizowałam maraton czytelniczy.

Reasumując w 2020 roku udało mi się przeczytać 53 książki ✌ 😃  z czego jestem bardzo szczęśliwa.

Mam nadzieję, że 2021 rok będzie obfitował w jeszcze fajniejsze książki niż w tym roku.


I na zakończenie tego roku życzę Wam, jak i sobie Szczęśliwego Nowego Roku i zaczytanego roku.

Trzymajcie się.

Pa ✋


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego i w jaki sposób gorąca czekolada przynosi nieszczęście? Recenzja książek Niny Haratischwili "Ósme życie (dla Brilki)" tom 1 i tom 2.

Podsumowanie czytelnicze lutego 2025r.

Młodzieżówka, która pod wieloma względami różni się od standardowej młodzieżówki. Recenzja książki "Między nami chaos" Samuela Millera.