Czytelnicze podsumowanie lutego 2021r.!
Hejka!
Jak co miesiąc wracam do Was z nową dawką przeczytanych książek.
W lutym udało mi się przeczytać aż cztery książki. Co dla mnie w tym momencie to jest cud nad cudami. Ale zmierzając do sensu.
Pierwszą książką, którą udało mi się przeczytać jest "Silva rerum" Kristiny Sabaliauskaite.Jest 1659 rok, Wielkie Księstwo Litewskie. Jan Maciej Narwojsz, nestor rodu, wraz z żoną Elżbietą i dwojgiem niesfornych bliźniąt - Urszulą i Janem Kazimierzem - od kilku lat mieszka na dworze w Milkontach. Powodem zamieszkania na dworze w Milkontach był najazd kozaków na Wilno.
Książka jest niczym innym jak zapisem rodzinnym Jana Macieja Narwojsza, oraz zapisem wydarzeń, które miały miejsce w tamtym czasie.
Plusem tej książki jest historia Polski za czasów XVII wieku. I jeśli ktoś lubi ten okres w historii to znajdzie się w tej książce bez dwóch zdań. Jeśli chodzi o mnie to "Silva rerum" średnio mi się podobała.
Po pierwsze dlatego, że ja osobiście nie lubię wieku XVII. Mój ulubiony wiek to wiek XX. Chociaż muszę przyznać, że bardzo dobrze tę książkę mi się czytało. Pomimo tego, że w tej książce nie było dialogów, co mnie momentami frustrowało.
Były momenty, które zwyczajnie mnie nudziły i przewracałam kartki.
Kolejnym plusem tej książki jest to, że jedno zdanie przechodzi w drugie, jeden wątek przechodził do drugiego wątku, i z tego wszystkiego powstała całkiem dobra powieść.
Książkę oceniam na 6/10 🌟 dobre czytadło, ale nie dla mnie. Książka ma swoje plusy i minusy. I pomimo, że to było pierwsze spotkanie z tą autorką to raczej nie sięgnę po kontynuację. Ponieważ jak wspominałam wcześniej ten okres w historii nie jest moim ulubionym momentem w historii.
Pomimo wszystko książkę polecam, ale nie z hiper zachwytem.
Kolejną książką, którą "pożarłam" i to dosłownie jest "Ballada ptaków i węży" od Suzanne Collins.
"Dziesiąte Głodowe Igrzyska rozpoczyna poranek dożynek. W Kapitolu osiemnastoletni Coriolanus Snow zamierza skwapliwie skorzystać z szansy, jaką jest rola mentora, i zdobyć sławę. Potężny niegdyś ród Snowów podupadł i niepewny los Coriolanusa zależy teraz od tego, czy zdoła on pokonać innych mentorów urokiem osobistym i sprytem.
Tyle że los nie bardzo mu sprzyja. W udziale przypadła mu dziewczyna z Dystryktu Dwunastego, najbiedniejszego z biednych. Losy obojga splotą się ciasno - każda decyzja, którą podejmie Snow, może prowadzić do sukcesu lub porażki, triumfu lub klęski. Na arenie rozgrywa walkę na śmierć i życie, ale poza areną zaczyna się w nim budzić współczucie... Tylko jak postępować według zasad, gdy pragniesz przetrwać za wszelką cenę?".
Tak mniej więcej wygląda zarys "Ballady ptaków i węży". Jeśli chodzi o mnie to książka bardzo mi się podobała. Po pierwsze bardzo dużo było przemyśleń Snowa, które momentami bardzo mnie drażniły i nie miałam ochoty ich czytać.
Druga kwestia to fabuła. Czuć było, że autorka starała się, aby "Ballada..." w żaden sposób nie była gorsza od trylogii. Ba śmiem twierdzić, że "Ballada..." jest odrobinę lepsza od trylogii.
Kolejnym plusem tej książki są bohaterowie, a w szczególności jak zostali wykreowani. Dla mnie coś fenomenalnego. Od razu zaznaczam, że nie jestem team Snow, i raczej nigdy nie będę. Chociaż muszę Wam powiedzieć, że były momenty, w których trochę mu współczułam, ale to tylko troszeczkę.
Jeśli chodzi drugą główną bohaterkę - Lucy Gray - to muszę przyznać, że nie bardzo przypadła mi do gustu, a wręcz nie zżyłam się z nią. Nie interesowało mnie w pewnym momencie co się z nią stanie. Za to polubiłam kolegę Snowa - Sejamusa.
Co mnie rozczarowało i sprawiło, że "Ballada ptaków i węży" ode mnie dostała 9/10 🌟 to zakończenie. Dla mnie za krótkie. I zadaje sobie pytanie: w jaki sposób Snow po 10 Głodowych Igrzyskach doszedł do władzy? Co nim kierowało, albo kto, że doszedł?
Przed ostatnią książką, którą zmęczyłam jest "Wyznanie" Jessie Burton.
"Pewnego zimowego popołudnia 1980 roku, w londyńskim parku Hampstead Heath, Elise Morceau poznaje pisarkę Constance Holden. Taki jest początek wieloletniej przyjaźni i wzajemniej fantazji. Na podstawie powieści Constance powstaje hollywoodzki film. Elise jedzie z nią do Los Angeles, nie przewidując, jak wiele się wydarzy, jak zmienią się ich relacje, jak trudno będzie opanować emocje. Elise podejmuje impulsywną decyzję, po której nic już nie będzie takie samo.
Trzydzieści lat później Rose Simmons szuka informacji na temat matki, która zniknęła w jej wczesnym dzieciństwie. Dowiaduję się, że ostatnią osobą, która ją widziała, była Constance Holden (...)".
I na tym skończę opis tej książki. Doprawdy rzadko kiedy zgadzam się z twierdzeniem, że książka piękna z zewnątrz jest obrzydliwa w wewnątrz. A niestety "Wyznanie" Jessie Burton jest taką powieścią. I nie mówię na złość tym, którzy tę książkę ubóstwiają do granic możliwości.
Co warto zaznaczyć to fakt, że w tej książce jest wątek LGBT, który widoczny jest na pierwszych stronach, który jest, a później cichaczem znika.
Druga kwestia to opisy scen - kilkustronicowe!, które nic nie wnosiły do fabuły. Dialogi - tak dziecinne i głupie, że aż śmieszne. Zawsze myślałam, że jeśli fabuła jest do kitu to chociaż dialogi, relacje bohaterów, charakterystyka - cokolwiek co sprawi, że tę książkę da się uratować.
Zakończenie - najgorsze jakie tylko czytałam. Żart od autorki (?), który w ogóle mnie nie śmieszy.
Gdyby tę książkę skrócić o 200 stron, to uwierzcie mi straciła by nic.
Książka ode mnie dostaje ocenę 2/10 🌟
1 🌟 za okładkę, która bardzo mi się podoba.
Druga 🌟 dla tłumacza (Łukasza Małeckiego), który przełożył z angielskiego na polski.
Bardzo serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu za egzemplarz do recenzji.
I ostatnią książką, którą przeczytałam w tym miesiącu są "Nienauczalni" Gordona Kormana od Wydawnictwa Literackiego.
Jeśli ktoś jest ze mną dłużej niż rok to wie, że jak już tą książkę czytałam i strasznie polecałam.
Po roku mogę spokojnie oznajmić, że "Nienauczalni" jeszcze bardziej mi się podobają.
To jest ta książka, która drugi raz przeczytana cieszy jeszcze bardziej niż za pierwszym razem.
Ode mnie książka dostaje 10/10 🌟
I takim sposobem przeczytałam cztery książki. Jak będzie w marcu ciężko powiedzieć. Ponieważ mam kryzys czytelniczy i nie mam ochoty czytać.
Trzymajcie się.
Pa ✋




Ważne, że w ogóle czytasz. Mam nadzieję, że uda Ci się szybko pokonać kryzys czytelniczy.
OdpowiedzUsuń