Podsumowanie czytelnicze marca 2024r.
Hejka!
To jest już 3 podsumowanie (czyt. marca) czytelnicze tego roku. Ten miesiąc był dość szalony, ponieważ przeczytałam 6 książek z 4 (?) gatunków literackich. Nie myślałam, że uda mi się tyle przeczytać w tym miesiącu. Ponieważ w poprzednim miesiącu słabo mi wyszło czytanie, więc w marcu nie oczekiwałam cudów. A tu taka niespodzianka!
"Czarodziejka z ulicy Reymonta" Magdalena Kubasiewicz
"Czarodziejka Natasza "Lady" Ladowska niecierpliwie wyczekiwała momentu, w którym rozpocznie studia na najlepszej magicznej uczelni w kraju. Nie spodziewała się tylko, że poza stawieniem czoła takim wyzwaniom, jak nauczenie się na pamięć nazwisk wszystkich największych magów w historii, parę razy przyjdzie jej też walczyć o życie.
W trzech opowieściach z uniwersum Polanii studenci wydziału magicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego muszą uporać się z problemem tajemniczej anomalii w niewielkiej wiosce, odkryć, dlaczego jeden z czarowników z roku zaczyna podejrzanie się zachowywać oraz dowiedzieć się, jakie sekrety skrywa wiekowy czarodziej z gór świętokrzyskich."
Jak zapewne wiecie bardzo lubię i polecam cykl o "Wilczej Jagodzie". Gdy w tamtym roku dowiedziałam się, że wychodzi "Czarodziejka z ulicy Reymonta", to po prostu oszalałam z radości.
No i po roku wydania tej książki sięgnęłam po nią. I po przeczytaniu muszę powiedzieć, że niestety nie wciągnęła mnie tak mocno jak seria o "Wilczej Jagodzie".
Fakt to są różne książki, ale seria i ta powieść są w tym samym gatunki i podobnym świecie (urban-fantasy?).
Też nie było dla mnie wielkim zdziwieniem, że ta powieść składa się z 3 opowiadań (jeśli ktoś czytał dokładnie opis książki to wie!).
A przechodząc do meritum to, tak jak już mówiłam wcześniej "Czarodziejka z ulicy Reymonta" mnie nie wciągnęła.
Gdy ją czytałam to w w mojej głowie z każdą stroną robił się chaos i nie wiedziałam co czytam.
Tłumaczę ten chaos tym, że teraz nie ciągnie mnie do fantastyki - po prostu poszła na dalszy tor.
Teraz mocno siedzę w kryminale/thrillerze, dzięki pani Kasi Bondzie i jej serii o Hubercie Meyerze.
Więc ja tej książki nie będę oceniać.
Postaram się ją jeszcze raz przeczytać kiedy indziej wraz z drugim tomem.
"Tak właśnie przegrywasz wojnę światów" Amal El-Mohtar, Max Gladstone
To jest ten typ książki, którą nie wiem czy mam polecić, czy odradzić i nie mówić nikomu, że ją czytałam.
Fabuła wydaje się na samym początku, że jest ciekawa. Dwie kobiety, należące do dwóch imperiów, które ze sobą walczą, ale też mają za zadanie zmienić bieg historii kilku wszechświatów.
Red i Blue widziały się już kilkakrotnie, ale nic o sobie niewiedzą. Więc postanawiają cichaczem przed innym pisać do siebie tajne wiadomości.
Jestem ogromną fanką pisania przez bohaterów listów do siebie. Ponieważ w tych listach mogę więcej się dowiedzieć o fabule, relacjach między bohaterami, niż w normalnej wersji.
Książka napisana jest bardzo pięknym, podniosłym językiem, co momentami cieszyło moje wewnętrzne ja, ale na dłuższą metę zaczęło mnie delikatnie drażnić i miałam dosyć.
Jeśli mam się do czegoś przyczepić w tej książce, to do opisu świata. Dowiadujemy się co bohaterki mniej więcej robią, na jakie ekspozycje wyruszają. Ale zabrakło mi rozbudowania tego świata, wyjaśnienia kwestii, których ja nie rozumiem opisu tego wszystkiego.
Nawet nie wiemy, który mamy rok, tylko domyślamy się, że akcja dzieje się w dalekiej przyszłości.
Mam nadzieję, że pomimo wad jakie tu są, znajdą się czytelnicy, którym taki rodzaj literatury spodoba się bardziej i docenią jego walory.
Ocena 4/10🌟.
"Papusza" Angelika Kużniak
"Bronisława Wajs. Po cygańsku Papusza, czyli lalka. Poetka odkryta przez Jerzego Ficowskiego i wynoszona na piedestał przez Juliana Tuwima.
Popularność, która przyniosła jej rozgłos, szybko okazała się przekleństwem. Posądzenie o zdradę plemiennego kodeksu złamało Papuszy życie. Latami żyła w odosobnieniu i pogardzie. Ostracyzm odbił się głęboko na jej zdrowiu, również psychicznym. Gdy w 1987 roku umarła, pochowano ją z dala od cygańskich mogił."
Pierwszy raz tę książkę przeczytałam 10 lat temu (2014r.), i w tamtym czasie nie zrozumiałam jej, a właściwie nie wiedziałam co czytam. Miałam wtedy totalny chaos w głowie.
Dziś natomiast sięgając po nią drugi raz mogłam zaobserwować (?), zrozumieć i przeczytać o poetce, którą chyba mało kto zna jej historię i poezję jaką pisała.
W tym reportażu oprócz informacji, które zebrała autorka, wplecione są fragmenty pamietnika Papuszy, wspomnienia i rozmowy z Julianem Tuwimem i Jerzym Ficowskim, który to zabiegał, aby o poezji Papuszy usłyszał cały świat.
Bardzo szybko przeczytałam ten reportaż (200 str.) i co najważniejsze na samym początku dałam jej duży kredyt zaufania. I szczerze nie zawiodłam się pomimo, że parę rzeczy mi się nie podobało, ale to jest kwestia punktu widzenia.
Książkę polecam. Ocena ode mnie 7️⃣/🔟🌟.
Na koniec chcę zaznaczyć, że ta książka może, ale nie musi, być ciężko dostępna w księgarniach. Ja na szczęście wypożyczyłam z biblioteki.
"Nikt nie musi wiedzieć" (tom 4) Katarzyna Bonda
Czwarty tom o Hubercie Meyerze i nowe sprawy.
Mówiłam już nie raz, że Meyera - jako głównego bohatera bardzo lubię. Natomiast w tym tomie Meyer wydawał mi się w ogóle nieogarnięty,
Czytając 1, 3, 7, 8, 9 tom Meyera widzę jako profesjonaliście z krwi i kości w swoim fachu.
W tym tomie widziałam człowiek totalnie przemęczonego, który momentami ma chaos, nad którym nie panuje.
Z jednej strony kumple z "firmy" wciągają go w ratowaniu tyłka Domanowi, który pod koniec książki ma uratowaną d*pę - chociaż nie powiem lekko się zaskoczyłam, że tak bezboleśnie wyszło! Również, za sprawą kumpli ma wyjaśnić w niewyjaśnionych okolicznościach tajemniczej śmierci młodego chłopaka w okolicy zamku w Mosznej.
A co najważniejsze w tym tomie na jaw wychodzi, że Meyer miał syna. Ale niestety nie nacieszył się nim, ponieważ syn Meyera umiera w niewyjaśnionych okolicznościach.
Warto też zaznaczyć, że akcja dzieje się ostatniego dnia grudnia 2020r. a kończy się w połowie stycznia 2021r., czyli wtedy kiedy jest pandemia. I wtedy pierwszy raz dostaje nerwicy.
W okolicach 50 str. do ostatniej strony zastanawiałam się czy, aby na pewno p. Bonda napisała tę książkę? Bo nie wierzyłam co czytam.
Byłam ciekawa tego tomu, ale im dalej czytałam tym bardziej czułam niechęć to tego tomu.
Jeden wątek z drugim bardzo się przeplatał i w mojej głowie wychodził miszmasz i totalny chaos.
Zakończenia niestety nie kupiłam - przepraszam.
Oczywiście będę czytać 5 i 6 tom, aby dowiedzieć się co nowego czeka Meyera.
Ocena 5/10🌟.
"Czerwony terror" Max Czornyj
"Twarze się zmieniają, dyktator zostaje ten sam...
Wszyscy stojący na naszym szlaku muszą zostać zniszczeni i starci w proch.
Obywatel Uljanow. Władimir Iljicz. Lenin.
Studium zła w jego najczystszej postaci.
Historia człowieka, który przedłożył szalone idee nad życie całych narodów.
Opowieść o drodze do bezgranicznej władzy. Drodze usłanej trupami, krwawymi pieniędzmi oraz psychopatycznym cynizmem. Drodze tajnego agenta, zdrajcy i bezwzględnego ideologa opętanego manią wielkości.
Tym razem prawda nie tylko jest bardziej przerażająca od najmakabryczniejszej fikcji.
Rewolucja potrzebuje ofiar…
Rewolucja rodzi się przez cierpienie i ból."
Książka opowiada o Leninie. A co najważniejsze narratorem jest sam Lenin.
I moje pytanie brzmi: po co ta książka powstała? Przecież jest tyle książek o życiu Lenina.
Jeśli kogoś interesuje życie w carskiej Rosji i powstaniu partii bolszewickiej przez Lenina, to są inne źródła, które siedzą w tym temacie.
Każdy kto interesuje się Leninem i jego życiem to wie kim on był.
Był człowiekiem, który ciągle siedział w kieszeni matki, pomimo, że był przywódcą partii bolszewickiej i był twórcą komunizmu w Rosji.
Również był człowiekiem, który na swoich rękach miał miliony ludzkich istnień, czy to prawdziwych czy zmyślonych.
To dzięki jego brutalnej polityce w całej Rosji i nie tylko śmierci poniosło miliony ludzi w wyniku wielkiego głodu, łagrach czy obozach pracy.
I ja cały czas zadaje pytanie: po co ta książka powstała? Dlaczego autor o nim napisał?
Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością tego autora i nie ostatnie.
Ocena 2️⃣/🔟🌟.
"Metro 2033" (tom 1) Dmitry Glukhovsky
"Metro 2033" jest historią ludzi, którzy w wyniku konfliktu atomowego mieszkają w moskiewskim metrze, które jest ostatnim przyczółkiem ludzkości.
Głównym bohaterem jest Artem, młody chłopak z WOGN-u, który otrzymuje zadanie: musi przedostać się do legendarnej stacji Polis - serca moskiewskiego metra - aby przekazać informacje o nowym niebezpieczeństwie. To właśnie od Artema i jego misji zależy przyszłość całego metra, a w szczególności ludzi, którzy jeszcze żyją.
To jest mój pierwszy reread tej książki. Pierwszy raz czytałam ją na przełomie 2015/2016 roku. I bardzo mi się podobała, pomimo, że w tamtym czasie jakoś nie po drodze mi było z taką fantastyką, tak jak w obecnym momencie. Chociaż od jakiegoś czasu sci-fic poszło delikatnie na dalszą odstawkę i teraz kręcę się wokół innych gatunków czytelniczych.
Czytając "Metro 2033" za pierwszym razem czy teraz mam ten sam problem. A mianowicie to, że bardzo ciężko czyta się tę książkę.
Pierwszym powodem jest duża ilość tekstu na stronie.
Druga rzecz jest taka, że "Metro 2033" od samego początku nie wciąga czytelnika. Ja za 1 czy teraz musiałam się zmuszać, aby ją czytać, co sprawiało, że moja ocena nie będzie dobra dla tej książki.
Kolejna rzecz to filozoficzne przemyślenia bohaterów. Momentami tego było za dużo i nie wnoszące nic do fabuły. Totalnie nic!
Nie wiem co o tej książce myśleć, bo z jednej strony bardzo ciekawy jest świat post-apo, a z drugiej tak strasznie wieje nudą.
Jeszcze zakończenie takie płytkie i głupie.
Ocena 3️⃣-4️⃣/🔟🌟.
Tak się przedstawia szalony - jak dla mnie! - marzec. Kwiecień też zapowiada się ciekawie (jak ktoś obserwuje mnie na instagramie, to mniej więcej już wie co będę czytać - a jest to trylogia!). Chociaż różnie może być i może wyjść wielkie nic. Ale cieszmy się teraźniejszością, bo nie wiadomo co będzie jutro.
Więc to tyle na dziś. Trzymajcie się.
Pa ✋

Komentarze
Prześlij komentarz