Podsumowanie czytelnicze stycznia 2025r.
Hejka!
Witajcie w Nowym Roku i w pierwszym podsumowaniu czytelniczym. W tym miesiącu udało mi się przeczytać 5 książek. Jak możecie zauważyć na powyższym zdj było rozmaicie. Więc zapraszam Was do dalszego czytania.
"Bojkot" Agnieszka Kulbat
"Czy każdy może być winny?
Nastka jest nieszczęśliwie zakochana w Igorze. Odkąd tylko pamięta, darzy go uczuciem. W dodatku przyjaźni się nie tylko z nim, ale też z jego… dziewczyną. Pewnego dnia przez przypadek dostrzega ślady pobicia na ciele chłopaka. Nie ma wtedy jeszcze pojęcia, że rok później na forum szkoły zostanie wraz z nim oskarżona o zabójstwo jednej z nauczycielek.
Czy wydarzenia sprzed kilkunastu miesięcy wyjdą w końcu na jaw?
Gdy chwilę później Nastka wymyka się ze szkolnej auli, trafia na Igora, który zniknął z jej życia tuż po tragicznych wydarzeniach. Koło niego wisi ciało oskarżycielki. Coś jednak powstrzymuje młodych ludzi przed udzieleniem jej pierwszej pomocy…"
Nowy rok i już pierwsze rozczarowanie tego roku.
W zeszłym roku przeczytałam "Bujdę", która naprawdę mi się podobała, pomimo tego, że ja nie jestem głównym odbiorcą tego gatunku.
Niestety "Bojkot" bombarduje od pierwszej strony czytelnika toksycznymi relacji, zachowaniem bohaterów.
Bohaterów to jest grupa przyjaciół, do której również należą główni bohaterowie oraz grupa ludzi, w której każdy ma coś za uszami i próbuje w różnoraki sposób kopać dołki. I na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się fajnie, ale kiedy człowiek wczyta się głębiej to widać zgrzyty i niedopowiedzenia.
"Bojkot" przedstawia nam wydarzenia z dwóch przestrzeni czasowych: tą sprzed roku oraz obecnie. I muszę pochwalić autorkę, że fajnie to zrobiła, ponieważ dowiadujemy się co dokładnie stało się rok temu i jakie konsekwencje odczuwają bohaterowie do dziś.
No i najważniejsze pytanie: co mi się nie podobało w tej książce?Bohaterowie.
Bohaterowie, którzy nie stronią od wszelakich używek oraz hektolitrów alkoholu. To są postacie, które mają jakiś charakter, ale tak naprawdę to są toksyczne młode osoby, które niestety nie ułatwiały mi ich polubić.
Samą książkę mogę dodać do kategorii "przestroga" pomimo tego, że książka nie jest porywająca, ale pokazuje trudną relację z rodzicami, przemoc domową, psychiczną i fizyczną.
I ocena ode mnie to 5️⃣/🔟🌟 i jest oceną adekwatną do tego co myślę o tej książce.
"Igrzyska Śmierci" (tom 1) Suzanne Collins
"Na ruinach dawnej Ameryki Północnej rozciąga się państwo Panem, z imponującym Kapitolem otoczonym przez dwanaście dystryktów. Okrutne władze stolicy zmuszają podległe sobie rejony do składnia upiornej daniny. Raz w roku każdy dystrykt musi dostarczyć chłopca i dziewczynę między dwunastym a osiemnastym rokiem życia, by wzięli udział w Głodowych Igrzyskach, turnieju na śmierć i życie, transmitowanym na żywo przez telewizję.
Bohaterką, a jednocześnie narratorką jest szesnastoletnia Katniss Everdeen, która mieszka z matką i młodszą siostrą w jednym z najbiedniejszych dystryktów nowego państwa. Katniss po śmierci ojca jest głową rodziny - musi troszczyć się o młodszą siostrę i chorą matkę, a jest to prawdziwa walka o przetrwanie...".
Pierwszy i ostatni raz tę książkę (jak i całą następne tomy) czytałam 12 lat temu - gdzieś na przełomie listopada i grudnia 2013r. I to była chyba pierwsza moja miłość i zachwyt. Wtedy książka bez wad.
Dziś natomiast moja miłość i zachwyt niestety, ale przygasł. I to z dwóch powodów - głównej bohaterki i jednocześnie narratorki oraz akcji (fabuły).
Mówiąc o Katniss Everdeen i to co mnie w niej wkurzało to tak jakbym o niej w ogóle nie mówiła. Ale co mnie w niej wkurzało?
Jej rozmyślania, rozkminy, które w większości przypadku do niczego nie prowadzą, i co niektóre się powtarzają.
Rozumiem jej sytuację rodzinną, że po stracie ojca musiała stać się głową rodziny i oparciem dla siostry i matki, która miała załamanie po stracie męża.
Plusem Katniss jest na pewno jej zaradność. Polowanie, handel, przetrwanie na arenie.
Natomiast jeśli chodzi o akcję (fabułę) to była, ale tak rozwleczona, że mnie szlag trafiał. Brak jakiejkolwiek dynamiki. Lubię jak akcja pędzi, a nie wlecze się jak żółw.
Jeśli chodzi o film, to musicie wziąć pod uwagę, że dużo rzeczy w filmie nijak ma się do książki. Film pokazuje jakąś część książki.
Ocena 5️⃣/🔟🌟 i to tylko dlatego, że mam pewien sentyment do niej.
"Przeminęło z Wiedźmą" (tom 0,5) Magdalena Kubasiewicz
"Witamy w Krakowie, stolicy Polanii! Tu w Vistuli pływają topielice, w jaskiniach pod Wawelem śpi smok, a na tronie zasiada król – z Pierwszą Czarodziejką Kaliną Sapiehą u boku. Tutaj grasują demony i mroczne wiedźmy, a w podziemiach miasta bardzo łatwo stracić duszę…
Czarownica Sara i latawiec Boreasz przemierzają razem świat: on w poszukiwaniu rodziny, ona dla samej radości podróży. Gdy trafiają do Krakowa, zostają wciągnięci w sprawę morderstw alchemików i przyciągają uwagę Kaliny Sapiehy: najpotężniejszej czarodziejki w Polanii. Kraków to miasto pełne magii i legend, ale nie każda magia jest dobra, a w niemal wszystkich legendach roi się od potworów. Czy wplątani w magiczną intrygę zdołają zachować życie, wolność oraz duszę?".
Pierwsze 60-70 stron dość długo czytałam, bo aż 3 dni. A było spowodowane tym, że pierwsze 60-70 stron były bardzo powolne i fabuła nie zachęcała mnie do dalszego czytania.
Ale im dalej tym bardziej akcja robiła się ciekawsza i tajemnicza.
Jeśli chodzi o fabułę to toczy się z dwóch perspektyw - Kaliny, Pierwszej Czarodziejki w Polanii oraz Sary, czarownicy, która przybywa do Krakowa. To dzięki Kalinie i Sarze wiemy na bieżąco co się dzieje w Krakowie. Wraz z Kaliną i Sarą szukamy wiedźmy i demona, którzy spowodowali sporo zamieszania w mieście.
Natomiast jeśli chodzi o bohaterów to mamy różnorodność.
Kalina Sapieha, Pierwsza Czarodziejka w Polanii. Kobieta przestrzegająca swoich zasad, dość zdyscyplinowana dla siebie jak i dla swoich pracowników. Walcząca ze swoimi słabościami, które nie bardzo pokazuje na światło dzienne, pomimo tego skąd one wynikają. Niechętna i podejrzliwa do Sary od samego początku.
Jeżeli chodzi o Sarę to od początku mało co wiemy o niej. Jest czarownicą, która włada powietrzem i niego czerpie energię. Do Krakowa przybywa z latawcem Boreaszem, aby ten mógł znaleźć swoją rodzinę. Od początku Boreasz nie zaskarbił u mnie zaufania i czułam pewną podejrzliwość do niego.
Ale wracając do Sary to wraz z fabułą dowiadujemy się coraz więcej o niej, aż do samego zakończenia, kiedy to dowiadujemy się całego jej życia.
Fabuła WOW, to co ja lubię. Jeśli chodzi o klimat to pomimo tego, że jest zima, to ja dosłownie czułam tę zimę, która była opisana w książce. Ocena 🔟/🔟🌟.
"W pierścieniu ognia" (tom 2) Suzanne Collins
"Głodowe Igrzyska wbrew przewidywaniom wygrywa szesnastoletnia Katniss. Wraz z niᄍ po raz pierwszy w dziejach Kapitolu wygrywa je take drugi trybut - Peeta Mellark, z którym Katniss stanowiła na arenie parę. Po powrocie do Dwunastego Dystryktu sprawy się komplikują - postawa Katniss podczas igrzysk bardzo nie spodobała się władzom. Komplikuje się także jej życie osobiste - Katniss niełatwo się teraz rozeznać we własnych uczuciach. Polubiła Peetę, ale przecie jest jeszcze Gale - bliski przyjaciel.
Tymczasem jednak Katniss i Peeta muszą wziąć udział w odbywającym się po każdych igrzyskach Turnee Zwycięzców i odwiedzić wszystkie dystrykty. Ta podróż uświadamia im, że są ludzie skłonni zbuntować się przeciwko okrucieństwu władzy.".
Do drugiego tomu podchodziłam jak pies do jeża. A powód jest tylko jeden Katniss Everdeen i jej prowadzące donikąd rozmyślania.
W tym tomie oprócz samych Głodowych Igrzysk, a mianowicie Trzeciego Ćwierćwiecza Poskromienia, mamy wydarzenia, które, dzieją się przed igrzyskami i są brutalne, a zarazem ciekawsze.
Tak jak wspominała oprócz tego dowiadujemy się mniej więcej historii Hamitcha Abernathy'ego i jego zwycięstwa w Drugim Ćwierćwieczu Poskromienia (i tutaj wkrada się moja ciekawość i pewne odkrycie. Czy wiecie jak potoczyły się Pierwsze Igrzyska Ćwierćwiecza? W tym tomie są wspomniane, ale bardzo enigmatycznie, mimochodem dosłownie w jednym zdaniu. I mówcie co chcecie, ale JA chcę historię z Pierwszego Ćwierćwiecza Poskromienia!). I dlaczego jest tym człowiekiem, którego poznajemy w trakcie całej serii. Szczerze poniekąd rozumiem jego zachowanie.
Kolejna kwestia to powstanie w dystryktach. W tym tomie widzimy jedynie zalążek tego to co się dzieje.
Natomiast jeśli chodzi o same igrzyska to szczególnie mnie nie interesowały.
Ba... nawet cieszyłam się, że w tym tomie tak mało miejsca zajmują igrzyska.
Zakończenie tego tomu - ani mnie grzało, ani chłodziło. Było i już.
Ocena to między 6️⃣-7️⃣/🔟🌟.
"Koralina" Neil Gaiman
"Dzień po przeprowadzce Koralina postanowiła zwiedzić cały dom... W nowym mieszkaniu, do którego Koralina przeprowadziła się z rodzicami, jest dwadzieścia jeden okien i czternaścioro drzwi. Trzynaścioro z nich otwiera się zwyczajnie, czternaste zaś są zamknięte na klucz. Za nimi znajduje się tylko ściana z cegieł – przynajmniej do dnia, w którym Koralina otwiera je i odkrywa przejście do innego domu, który na pierwszy rzut oka niczym nie różni się od jej własnego. Ale pozory mylą...".
Chyba pierwszy raz w życiu będę musiała przyznać się do błędu.
A mianowicie ja "Koralinę" planowałam przeczytać w tym roku, ale na przełomie października ewentualnie w listopadzie. Rozumiecie, klimat i te sprawy.
Ale zostało kilka dni stycznia i nie chciałam zaczynać nowej grubej książki, więc sięgnęłam po "Koralinę" Neila Gaimana.
I o mój Boże! jaka ta książka jest świetna!
W "Koralinie" czuć dosłownie i w przenośni mrok. Mrok nie ten, którego widzimy teraz za oknem, ale mrok ten jesienny, zimny, z ciągłymi opadami deszczu.
Druga rzecz to dreszczyk, który towarzyszy od pierwszej do ostatniej strony.
Jak zapewne wiecie lubię od czasu do czasu przeczytać książkę, w której przedstawione są równoległe światy, np. świat Harry'ego Pottera.
I tak też jest w "Koralinie". Mamy dwa światy, jeden straszny i mroczny, który chce cię wchłonąć swoimi mackami i nie puścić za wszelką cenę, drugi przyziemny do znudzenia, i do którego czy chcesz czy nie musisz wrócić - jeszcze na dokładkę musisz uratować swoich rodziców.
Ja osobiście polecam książkę, jak i animację pod tym samym tytułem. Polecam mimo tego, że dużo kontrowersji jest wokół osoby autora.
Ocena 🔟/🔟🌟.
Tak się przedstawia mój styczeń. Nie wstydzę się tego, że tyle przeczytałam. Mam nadzieję, że luty będzie również łaskawszy jak styczeń i też pozwoli mi na przeczytanie w miarę fajne książki - chociaż znając moje szczęście będzie znów kontrowersyjnie i jeszcze bardziej pogłębi się moja nerwica. Mimo to ja zachęcam Was do komentowania, zaglądanie na mojego instagrama. Ode mnie to na tyle.
Trzymajcie się. Pa ✋

Komentarze
Prześlij komentarz